sobota, 25 sierpnia 2012

podsłuchane i kupione na Ruskiej ;)

Poranek. Ponury. Przygnębiający. I smutny. Wczoraj zostałam w domu na własne życzenie, czego potem szczerze żałowałam. Zajmowanie się pracą w piątkowy wieczór nie jest najlepszym pomysłem. Ale trudno. Nie będę się użalać nad sobą i mimo posępnego humoru postanowiłam dzień wykorzystać na maksa. Szybkie śniadanie (kawa, jogurt naturalny z muesli i garstką suszonej żurawiny), błyskawiczny prysznic, krótki spacer z psem i wycieczka na targ. A tam... warzywa, grzyby, świeże owoce, kwiaty.. Wybierać, przebierać, kupować, gotować i jeść. I ten podsłuchany tekst: "po gruszkach mnie sadzi". Kocham te babuszki.







Wracałam obładowana zakupami. Przydałby mi się jakiś wózek, choć czasem zastanawiam się po co aż tyle kupuję? Naprawdę. Czasem mnie poniesie. Tak po prostu. Odkąd staram się być na diecie, kupuję tyle ile potrzeba. Te duże zakupy tłumacze sobie takimi dniami, kiedy myślę, że nic innego, fajnego mi się nie przytrafi....


Później spakowałam siatę niepotrzebnych ubrań i biżuterii i ruszyłam do Cafe Heca. W ostatnią sobotę miesiąca w kawiarni odbywa się ŁAP CIUCH - impreza otwarta dla wszystkich, którzy chcą się wymieniać, sprzedawać, kupować... Genialna inicjatywa.
Pamiętam jak organizowałyśmy sobie z dziewczynami babskie wieczory połączone z wymianą. Nie brakowało ciuchów, dobrego jedzenia no i oczywiście wina.
Rozłożyłam mój kramik. Udało mi się zarobić na czarną ekstra sukienkę Silence&Noise, łączącą elegancję z moim luźnym stylem. Tania nie była, ale moje zdolności wyłudzania zniżek zadziałały i kupiłam ją naprawdę po okazyjnej cenie. Już nawet wiem, gdzie ją założę.
Popołudniu w domu zajęłam się sprzątaniem. I nie wiem czemu zrobiłam brownie. To zimowe ciacho. Najlepsze z gorącą herbatą, ciepłym kocem i dobrą książką. Tęsknię za zimą?


I jeszcze jedna fajna rzecz. Na balkonie zasadziłam wrzos. Uwielbiam pola wrzosowe, zawsze przywołuję je na myśl, kiedy mam się zrelaksować. Namiastka błogości od dziś w zasięgu wzroku.


Ten dzień zakończy się filmowo. Powtórka z "Blue Valentine" i wczoraj przypomnianych "Granic miłości".

wtorek, 21 sierpnia 2012

pasta pesto parmezan

Kiedy myślę do włoskiej kuchni mówię pesto. Świeże, pachnące i intensywne w smaku. Składniki na obiad, który przyrządziłam w 8 minut przywiozłam z Włoch. Przywiozłam wszystkiego tak dużo, że mogę cieszyć się tym smakiem do zimy. A jakie było zdziwienie taksówkarza! Co Pani ma w tych walizkach, że one takie ciężkie?! - Jedzenie.

Pesto robione jest domowym sposobem:
- bazylia posiekana
- roztarte orzeszki piniowe
-  parmezan otarty
- odrobina soli
Mieszamy, do słoika, odstawiamy.

Zielony sos przed połączeniem z pastą podgrzewamy w wodnej kąpieli.

Sosu można używać do grillowanych kanapek, warzyw i jako baza do pizzy, zamiast tradycyjnego sosu pomidorowego.

Trzy "pe".



Zielono mi i spokojnie.
Zielono mi, bo dłonie masz
jak konwalie.
Noc pachnie nam jak ten młody las,
popielaty, pełen mgły *


Wczoraj dostałam wspaniały prezent. Obiektyw makro. Analogowy staroć, jak określił go Maciej. Działa i jest genialny!

* Fragment tekstu Agnieszki Osieckiej "Zielono mi".

środa, 8 sierpnia 2012

ciasto z porzeczkami i bezą

Zrobiłam dwa. Jedno lepsze od drugiego. Kwaskowate, orzeźwiające, smaczne, kruche i soczyste jednocześnie. Znalazłam ekstra przepis na kruche ciasto. Oczywiście na blogu Agaty. Trochę ten przepis zmodyfikowałam, ale dopiero za drugim razem. Łatwo i szybko się robi to ciastko. Piecze się jeszcze szybciej. A z brytfanki znika najszybciej.

Ciasto:
3 żółtka
2/3 szklanki cukru pudru
cukier waniliowy
1 1/2 szklanki mąki pszennej
3 łyżki mąki ziemniaczanej
3 łyżki masła (czubate)
5 łyżek mleka
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Pianka:
3 białka
4 łyżki cukru pudru
odrobina soku z cytryny
porzeczki

Rozpuszczamy masło i je studzimy. Ucieramy żółtka z cukrem pudrem i cukrem waniliowym. Dodajemy przesiana make pszenną,ziemniaczana i proszek do pieczenia.Mieszamy drewniana łyżką (to zamiast siekania maki i żółtek jak tradycyjnie się robi w przypadku ciasta kruchego). Dodajemy masło i mleko. Wyrabiamy ciasto. Wykładamy je do brytfanki. Wstawiamy do pieca na kilkanascie minut. Ubijamy białko, dodajemy cukier puder i sok z cytryny. Mieszamy z porzeczkami. Wykładamy masę na zapieczony spod. Wkładamy do pieca na ok. 10 min az białko sie zrobi koloru złotego. I tyle.

Ciasto wyrosło ładnie, pachniało w całym domu. Wszystkim, którzy próbowali i zechcieli się podzielić uwagami smakowało. Mi też, ale... No właśnie. Po pierwsze spod był za duży. po drugie sok z porzeczek puścił i się rozlał w ciasto. Po trzecie za długo zapiekała spód. Po czwarte wcześnie wyjęłam ciasto z pieca i pianka zrobiła się gumowata. W smaku było ekstra, ale wyglądało nie najlepiej.

Dzisiaj uparcie postanowiłam zrobić doskonałą wersję. Składniki te same, choć zrezygnowałam z mleka a dodałam odrobinę więcej masła. Wzięłam większa brytfankę - tartownicę i wyłożyłam ciasto - cienko! Zapiekłam spód. Ubiłam też białko razem z cukrem pudrem. Potem dodałam cytrynę. I w tym tkwi chyba sekret. No może jeszcze krócej trzymałam ciasto w piekarniku i pozostawiłam je do ostygnięcia właśnie w piecu. Pianka zrobiła się chrupiąca. O to mi chodziło!





Wybaczcie jakość zdjęć. Aparat, którym zwykle robię zdjęcia jest w Edynburgu :) i tam robi super foty. Ale mam jeszcze jedno małe cudeńko. Mała tarta.

sobota, 4 sierpnia 2012

Ekologiczny bazarek

Lubię takie wycieczki, kiedy Lublin jest jeszcze mało rozbudzony, słońce wydostaje się zza chmur, wieje lekki wiatr a wokół jest dużo dobrego jedzenia. Fajna inicjatywa z tym EkoBazarem. Rano klientów było niewielu, zaglądali nieśmiało. Mam nadzieję, że później zwiedzających, smakujących i kupujących było więcej. Bo choć stoisk rozłożyło się kilka, to było w czym wybierać. Sery, wędliny, warzywa, owoce, zioła, mąki, oleje i naleweczki. Wszystko ekologiczne, naturalne, świeże. Naprawdę miła atmosfera. I tak ma być co tydzień! Kupiłam dynię na zupę, którą jutro będziemy gotować, ogórki małosolne (przepyszne), ser kozi z dodatkiem czrnuszki (uwielbiam tą nazwę) i biały ser z mleka krowiego przyprawiany czosnkiem niedźwiedzim z dodatkiem szczypiorku i zielonej pietruszki. Zachęcam do zakupów i zdrowego, smacznego jedzenia.










piątek, 3 sierpnia 2012

EkoBazar

Ekstra wiadomość. W sobotę pierwszy w Lublinie EkoBazar. Widzimy się o g. 10.00 na Starym Mieście przy ul. Bramowej.

Tymczasem dostałam piękne, zdrowe, zapewne ekologiczne cukinie. I uwagę, że nie gotuję. Zapowiadam się na jutro z relacją z EkoBazaru, przynajmniej fotograficzną :) A moim czytelnikom obiecuje, że w weekend coś upichcę.



 Moja nowa miseczka z Bolesławca, nowa ściereczka z IKEA i fasolka szparagowa sauté. A jak sauté to na myśl przychodzi mi tylko tylko ten utwór. Doskonały.