piątek, 29 czerwca 2012

Moje ulubione. Caprese. Mozarella, pomidor, oliwa, bazylia, świeży czosnek i świeżo mielony pieprz.  Wiecie, że w restauracjach tą prostą potrawę potrafią schrzanić? Jakby nie można było zrobić najprościej.... Nie wolno niedojrzałych pomidorów. Nie wolno suszonej, drobno mielonej bazylii z papierka. Nie wolno balsamico. W prostocie tkwi kwintesencja tego smaku jak i całej włoskiej kuchni.
Tutaj dodałam jeszcze rucolę. Wolno.


poniedziałek, 25 czerwca 2012

piknik

Uwielbiam czas, kiedy nic nie muszę. Leniwe poranki, intensywne popołudnia i długie wieczory. Niedziela była mega intensywna i niezwykle udana.

Zaczęłam od zakupów na podmiejskiej giełdzie wszystkiego. Przeglądałam starocie, naczynia, książki, meble, oglądałam rowery. Szukałam białej wazy, dziewiętnastowiecznych filiżanek i kieliszków. Kieliszki znalazłam, dokładnie takie, jakich szukałam. Elizówka jest dziwna. Sprzedają tu wszystko: felgi obok przypraw, majtki obok telewizorów, szklanki obok płyt disco polo... Lubie tam jeździć. Czasem naprawdę można znaleźć unikatowe przedmioty za grosze.

Przed południem upiekłam ciasto z jagodami i czerwonymi porzeczkami.Na półkruchym spodzie. Bajka. Robi się je bardzo prosto, jak zwykle. Nigdy nie piekłam ciast. Myślałam, że to bardzo skomplikowane, czasochłonne i trudne. Znajduję super przepisy. Ten jest z pewnej kobiecej gazety, którą prenumeruje moja mama. Z każdego numeru wycina mi przepisy. mam ich chyba milion.

Do przygotowania ciasta potrzebujesz:


2 szklanki maki
3/4 kostki masła
1/2 szklanka cukru
2 jajka
1 opakowanie cukru waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki śmietany

Owoce:
słoiczek jagód
pudełeczko porzeczek czerwonych
3 białka

Mąkę, cukier, jajka, masło, cukier waniliowy i proszek do pieczenia siekamy na drobno. Po maksymalnie możliwym rozdrobnieniu dodajemy śmietanę. Wyrabiamy ciasto.


Odkładamy je na pół godziny do zamrażalki.Zastygnięte ciasto wykładamy na tortownicy. Na spod kładziemy umyte i osączone jagody. Zapiekamy ok. 30 min w piekarniku nagrzanym do 180 st.C. Ubijamy piane z białek. Dodajemy umyte, odszypułkowane i odsączone porzeczki. Mieszamy delikatnie, aby nie zburzyć konsystencji piany. Pamiętaj aby zostawić kilka gałązek porzeczek do dekoracji. Wkładamy do piekarnika na nie więcej jak 20 min. Po ostudzeniu dekorujemy ciasto świeżymi porzeczkami i cukrem pudrem. Gałązki porzeczek możesz także zanurzyć w wodzie lub białku i oprószyć cukrem!





Upiekłam to ciasto. wyrosło takie duże... Sama byłam zdziwiona. Ładne. Ciekawe czy smaczne?!

Całe południe jeździłam na rowerze. Potrzebowałam odrobinę aktywności. Tymczasem trwały przygotowania do wieczornego grilla. Świeże pstrągi wsysały aromat i smak marynaty, cukinia, bakłażan i papryki czekały w koszu. Lubię tak. Lubie wiedzieć, że będę mogła coś jeszcze przyrządzić. Dla przyjaciół. Tym bardziej, że okazja wyjątkowa, bo poznaliśmy maleńkiego Antka.
I tak na ruszcie skwierczały warzywa i ryby. Zapach unosił się po okolicy. 





A ciasto? Ciasto smakowało. Mało słodkie, lekko kwaskowate, orzeźwiające... Lubię piec ciasta. Uwielbiam ich smak, wygląd. Zawsze jestem ciekawa jak wygląda w środku..... Zaglądacie czasem przez szybkę piekarnika aby zobaczyć jak zmienia się konsystencja, jak ciasto rośnie i jak zmienia kolor? ja zawsze.


środa, 13 czerwca 2012

zupa pomidorowa

Uwielbiam pomidorową chyba w każdej odsłonie. Najbardziej tą czystą, gęstą i ostrą w smaku.
Nie ma nic prostszego jak przygotowanie pomidorowej.

Zupa:

1 butelka przecieru pomidorowego
liść laurowy
ziele angielskie
pieprz ziarnisty
pieprz mielony, świeży
czerwona papryczka chilli

Dodatki wg. gustu i smaku:

makaron
ser twarogowy kozi
świeża natka pietruszki

Koniecznie potrzebujesz jeszcze 15 minut wolnego czasu.



Podajemy z ulubionymi dodatkami: makaronem, ryżem brązowym naturalnym, jogurtem naturalnym,  serem twarogowym, serem pleśniowym, parmezanem, oliwą, bazylią. Oliwę proponuję dodać na zimno, bezpośrednio do talerza.


Do swojej zupy jednego dnia dodałam włoski makaron, drugiego zaś ser twarogowy kozi, który kupiłam z ekologicznego gospodarstwa moich przyjaciół. Mają chyba już trzydzieści kóz. Z mleka produkują wcale nie tłusty, świeży i bardzo smaczny ser. Doskonały.

sobota, 9 czerwca 2012

Romania

Ubiegły weekend spędziłam w Sibiu. Pojechałam tam na zaproszenie festiwalu teatralnego. Miałam dla siebie dużo wolnego czasu, który w całości poświęcałam spacerom, posiłkom i tańcom. Tak, tańczyłam każdego wieczoru. Mega wyczerpujący, ale niezwykle pozytywny czas. 

Rumunia jest krajem cudownym. Klimat jest niezwykle przyjazny, ludzie sympatyczni i bardzo mili. Uliczki z kocimi łbami, kolorowe kamieniczki i tajemnicze, magiczne podwórka. Uśmiechnięci autochtoni, umorusane dzieciaki i otwarci Cyganie..... Było ich sporo. W mieście zostali Ci najbogatsi. Podpatrzyłyśmy z koleżanką jak na wagę u pobliskiego jubilera On kupował dla Niej łańcuchy i kolczyki. Ona w tradycyjnym stroju z długim warkoczem, On w czarnej kamizelce i czarnym, dużym, pięknym kapeluszu...

Na deptaku tętniło życie od samego rana. Kelnerzy obsługiwali licznych gości. Na stołach pojawiały się zupy, mięsa, sałaty i polenta. Muszę przyznać, że łosoś był dla mnie rozczarowaniem. Dostałam dwa kawałki mrożonego łososia w dziwnej panierce, pod którą dodatkowo był też dziwny sos... Mrożonka z supermarketu. No cóż, do tego dania warzywa też z mrożonki... W kraju, gdzie pomidory, ogórki, papryki są tak pyszne! Lepsze niż z mojego targowiska. Zupy rekompensowały wszystko. Krem z pomidorów, jarzynowa, rosół. Polenta podawana na różne sposoby. Najczęściej jako danie główne z kozim serem, z sadzonym jajkiem, czy zapiekana z bryndzą. Do tego rumuńskie domowe białe wino, oczywiście wymieszane z wodą. Albo to z okienka :) Ładne, babuszka sprzedająca winko z okienka....
A na gorące dni super prosty patent. Półlitrowy dzbanek z kawałkami cytryny, lodem i szczyptą cukru - lemoniada!!!







sztuka pieczenia chleba

i produkcji filmowej.

the art of making bread